HOME | DD

JuliannaFig — Hydraulik Londyn
Published: 2016-05-14 16:03:18 +0000 UTC; Views: 563; Favourites: 6; Downloads: 0
Redirect to original
Description - Fuck, fuck, fuck, fuck - wyliczał cicho Artur.
Białe, ozdobione niebieskimi dzwonkami kafelki powoli robiły się brązowe, wraz z kolejnymi porcjami wylewającej się z muszli obrzydliwie bulgocącej, grudkowatej cieczy.
- To ostatni raz, kiedy próbuję gotować coś z tej książki - krzyknął wkurzony. - Jak do cholery ten żabojad to robi?! Przecież dokładnie podążałem za instrukcją!
Bardzo żałował, że pozwolił sobie na ten głupi pomysł. Przecież od dawna wszyscy w kółko mu powtarzali, że nie umie gotować. Ale nie - on musiał im udowodnić, że mylą się spisując go na straty!
I tak właśnie skończył we własnym kiblu, próbując powstrzymać lejące się strugi czegoś, co miało być zupą cebulową z grzankami.  Niestety, nie miał zielonego pojęcia co powinien zrobić, żeby powstrzymać potok obrzydlistwa, z każdą kolejną chwilą coraz bardziej brudzącego jego jeszcze do niedawna czystą łazienkę.
- Nie ma rady, muszę dzwonić po hydraulika - stwierdził zrezygnowany.
A tak nie lubił prosić kogoś o pomoc. Dodatkowo ostatnio wzywając hydraulika, miało się średnio 2/3 szansy, że będzie to Polak. No ale kibel odmawiał współpracy. Nie pozostało mu za wiele opcji.
Starając się ignorować rozpaćkane ślady, które zostawiał na wykładzinie, podbiegł korytarzem, do swojego gabinetu, gdzie na starym, mahoniowym biurku cicho szumiał laptop.
Otworzył stronę Google i wpisał "Hydraulik Londyn". Kliknął pierwszy lepszy wynik. Jego oczom ukazała się lekko kiczowata strona, z której szczerzyła się do niego rysunkowa postać grubego, ubranego w kombinezon mężczyzny z bujnym wąsem na twarzy,  trzymającego klucz francuski i unoszącego kciuk w górę. Przewinął na sam dół, gdzie zobaczył skrzący się, czerwony napis "kontakt". Szybko wyciągnął telefon, przepisał rząd cyferek i kliknął zieloną słuchawkę.
Minęło kilka sekund, podczas których miał okazję wsłuchiwać się w podłużne "biiiii". W końcu ktoś odebrał i rozlazłym, przeciągającym sylaby głosem, wskazującym na nudę, powiedział.
- Witamy w zakładzie hydraulicznym "Golden hand". W czym możemy państwu pomóc?
- Zapchała mi się toaleta. Cały czas wylewa się z niej jakieś świństwo.
- Adres? - odpowiedział, wciąż tym mozolnym głosem, jakby wydanie z siebie dźwięku kosztowało go masę wysiłku.
Artur szybko podał ulicę i numer mieszkania. Miał wrażenie, że usłyszał lekkie poruszenie po drugiej stronie, gdy skończył wymawiać nazwę dosyć luksusowej londyńskiej dzielnicy. Jednak gdy po kilku sekundach, ciągle tym samym, niewzruszonym głosem dostał krótką odpowiedź.
- Nasz serwis już wysłał do pana odpowiedni personel. Powinien być na miejscu za kilka minut.
W tym momencie połączenie zostało zakończone. Artur odłożył telefon i stał przez chwilę w bezruchu, myśląc co może teraz zrobić, skoro hydraulicy mieli przyjechać dopiero za kilka minut. Postanowił tą chwilę poświęcić na próbę uspokojenia się i zrelaksowania. Jednak gdy tylko usiadł w swoim ulubionym, obitym w wysokiej jakości skórę fotelu jego myśli od razu spłynęły do nieszczęsnej zupy cebulowej.
Miał ochotę wyklinać cały świat za swój kompletny brak talentu kulinarnego. Chyba najbardziej niesprawiedliwe było to, że posiłek nad którym on spędzał kilka godzin okazywał się totalną klapą, podczas gdy Francja był w stanie zrobić to samo nieporównywalnie szybciej i lepiej. Nienawidził tego. Nienawidził błysku w jego oku gdy patrzył na niego z pobłażliwością, nienawidził rozciągniętych w drwiącym uśmiechu ust i nienawidził pretensjonalnego tonu, którym oznajmiał wszem i wobec, że Angleterre nie umie gotować.
Gdy właśnie wyżywał się na żabojadzie, rzucając w niego w myślach na zmianę przekleństwami i przypadkowymi przedmiotami, usłyszał dzwonek do bramki. Wstał i wolnym krokiem podszedł do znajdującego się w salonie ekranu, podłączonego z system nagrywającym. Rzucił tylko okiem na obraz z kamery. Gdy zobaczył charakterystyczne kombinezony i firmowe, czerwone czapki z daszkiem i z nadrukiem przedstawiającym złoty klucz francuski bez wahania pozwoli gościom wejść.
Podszedł do drzwi gotowy je otworzyć. Już po chwili do jego uszu dobiegły coraz bardziej nasilające się głosy prowadzących ze sobą rozmowy postaci, przerywany lekkim posapywaniem, wywołanym wspinaczką przez długie schody prowadzące do jego drzwi.
- No i on wiesz, nie za bardzo był na to dobrze nastawiony. No to mu powiedziałam "Chcesz się bić"? A on mi na to "A chcę!". No i cholera jak go z prawego sierpowego nie trzasnąłem, to leżał pod ścianą. Ale wiesz jej to się nie spodobało. Zaczęła się drzeć o pomoc. No to nie mam tam teraz wstępu. Ale z drugiej strony mała strata i tak właściciela nie lubiłem, zawsze krzywo na mnie patrzył jak coś zamawiałem.
Rozległ się cichy śmiech.
- No to nieźle się zabawiałeś! A pomyśleć, że byś się odezwał i razem byśmy balowali. - odpowiedział wesoły głos, próbując obrać obrażony ton.
Anglia zamarł. Znał ten głos. Zresztą jak się zastanowił... Shit, ten drugi też kojarzył!
"Nie, nie, nie, nie to nie może być prawda. Proszę powiedzcie mi, że to tylko sen. Albo zabijcie od razu" - biadolił w myślach Artur.
Ostatnie czego dzisiaj pragnął to towarzystwo swojego przygłupiego braciszka i awanturniczego, upartego obcokrajowca. Ten dzień z minuty na minutę robił się po prostu coraz lepszy!
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Artur wahał się przez chwilę, myśląc czy jest szansa, że nachalni goście sobie pójdą. Wiedział jednak, że udawanie nieobecności na nic się ma przeciwko uporowi jednego z nich, który jak miał przyjechać naprawić toaletę, to naprawi toaletę. Dodatkowo i tak zdradził już swoją obecność wpuszczając ich przez furtkę. Więc co mógł zrobić? Z nieszczęśliwą miną wpuścił gości do środka.
- No proszę, mówiłem ci, że skądś kojarzę ten adres. Chociaż szczerze wolałbym w życiu o tym domie nie słyszeć, znając lokatora - roześmianym głosem wykrzyknęła ruda personifikacja Irlandii.
- Ciszej kolego, klient nasz pan, nie zniechęcaj na samym wejściu - równie wesoło odpowiedział Feliks.
Anglia po prostu stał nachmurzony wpatrując się w stojący w wejściu beztroski duet.
- Co wy tu robicie? Nie powinniście siedzieć w swoich krajach? Szczególnie ty Poland, bo Ireland jest na tyle blisko, że wizytę można uznać za zrozumiałą - zrobił minę świadczącą, że wciąż niechcianą.
- A no bo widzisz Artur - zaczął jakby lekko zawstydzony Polak. - Zbieram na bilet na samolot. Przyleciałem spotkać się z kumplami, była popijawa, sporo wódki, potem ktoś dorzucił jakiegoś rumu czy czegoś, no i była taka dziewczyna - w tym momencie Feliks zaczął mamrotać coś pod nosem, przez co dało się wyłapać jedynie "idiotę", "szklankę", "portfel" i kilka "kurw".
Irlandia gorliwie potakiwał Polakowi. Sam sprawiał wrażenie, jakby historia nie była dla niego nowością.
Gdy Polak w końcu zamilkł Anglia rzucił wyczekujące spojrzenie bratu.
- A co ja mogę powiedzieć? To co zwykle. Wierzyciele uwzięli się na biedną, bezbronną Irlandię - wyszczerzył się Conor.
- No dobra, macie jakieś tam swoje powody, które z resztą bardzo mnie interesują - prychnął Artur. - Ale jakim do cholery trafem akurat was wysłali do mnie?
- A to już zasługa Felcia. Akurat rozmawiał z Marianem - "nic dziwnego, że miał brzmiał, jakby zaraz miał umrzeć" - pomyślał Anglia - gdy zadzwonił telefon i Felek od razu poprosił o  to zlecenie, gdy ogarnął, że chyba kojarzy miejsce. No i tadam, jesteśmy pomóc ci z twoim problemem braciszku!
Wtedy Anglii przypomniał się cel wizyty dwóch niechcianych gości. Na myśl, że będą zaraz musieli paprać się w świństwie, naprawiając toaletę jego humor od razu się poprawił.
- Właśnie, problem! Skoro Poland siedział przy telefonie, to pewnie wychwycił swoim polskim uszkiem w czym rzecz. - Feliks zrobił jakby lekko zawstydzoną minę. - Chodźcie zaprowadzę was.
Ruszył szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie. Jednak po ledwo słyszalnym szepcie i cichych wybuchach śmiechu, wywnioskował, że hydraulicy podążają za nim. Starał się wyglądać jak najpewniej - kroczył wyprostowany, nie pozwalając sobie na jeden fałszywy krok.
W końcu stanęli przed  prostymi, białymi drzwiami. Artur poczuł nieprzyjemny zapach - słodkawą woń, podobna trochę do odoru rozkładu. Wiedział, że za drzwiami jest dużo gorzej. Gdyby za nim stali zwykli hydraulicy, to pewnie żałowałby ich trochę i tego jakie katusze będą zmuszeni przejść w celu usunięcia usterki.
Ale to byli Irlandia i Polska.
Nie wahając się Artur sięgnął po prostą, mosiężną klamkę i teatralnym gestem przekręcił ją, po czym lekkim ruchem pozwolił drzwiom otworzyć się na oścież.
Zdecydowanie było gorzej niż gdy opuszczał pomieszczenie. Zupa pokryła prawie całą posadzkę, tak, że stąpanie bez wdepnięcia w nią wymagało stałej czujności. Jego kafelki zostały oblane warstwą obrzydlistwa i domagały się porządnego szorowania. Grudkowata maź zdawała się poruszać lekko w górę i dół, wyglądając jakby oddychała. Dodatkowo cały czas wydzielała obrzydliwy, mdląco-słodki smród, przywodzący na myśl zgniłe maliny, które dodatkowo leżą koło trupa. Całość dawała cudownie obleśnie odpychający efekt.
Irlandia zagwizdał.
- Problemy żołądkowe, co Arturek? Znowu gotowałeś coś na własną rękę?
Anglia zaczerwienił się i rzucił mu mordercze spojrzenie. Conor tylko się roześmiał.
Chwilę potem odrobinę spoważniał i ostrożnie, starając się omijać największe skupiska zupy, podszedł do klozetu. Tam przez chwilę przyglądał się badawczo rurze, wychodzącej z muszli. Lekko nacisnął spłuczkę, na co jego uszu dobiegł przeciągły jęk sprzeciwu wydany przez toaletę, gdy jeszcze więcej świństwa wyciekło na podłogę.
- Zapchane na amen - stwierdził. - Nie ma rady, trzeba przepychać. Felek, weź skocz po przepychaczkę.
Polak nie ociągając się raźnym truchtem wybiegł, oddychając z ulgą świeżym powietrzem. Po chwili Anglia usłyszał huk zatrzaskiwanych drzwi. Irlandia nie zwracał na to uwagi, cały czas przyglądał się toalecie jakby była jakimś ciekawym stworzeniem, marszcząc tylko nieznacznie nos przez przykry zapach. Po chwili jakby wyczuwając wzrok brata na plecach odezwał się.
- Coś ty robił z tą biedną toaletę? Nie dość, że ją zapchałeś to jeszcze upaskudziłeś jakimś świństwem. Serca nie masz człowieku? - Podniósł wzrok na Artura z radosnymi iskierkami tańczącymi w zielonych oczach.
Tamten zaczerwienił się. Przecież nie mógł mu powiedzieć co się na prawdę stało! Jego rodzinka miałaby z niego ubaw do końca stulecia! Gorączkowo próbował wymyślić jakieś wytłumaczenie nie brzmiące żałośnie nawet w jego głowie. Nie był w stanie. Każde było równie niedorzeczne co głupie.
- To nie twoja sprawa! - stwierdził w końcu agresywnym tonem Artur, a jego policzki oblały się bladym szkarłatem.
Irlandia tylko się roześmiał. Nie miał okazji nic odpowiedzieć, bowiem do mieszkania wkroczył Polska, niosąc w ręku przepychaczkę i parę różowych kaloszy. Na zdziwione spojrzenie Anglii, utkwione w butach wzruszył ramionami i powiedział.
- Przydadzą się.
Conor wyszedł z toalety na korytarz (Artur głośno wciągnął powietrze na widok uwalonych mazią butów, stąpających po jego posadzce) i wyciągnął rękę w stronę Polaka. Ten posłusznie podał mu przepychaczkę, a sam zaczął zdejmować obuwie, by na jego miejsce wsunąć kalosze.
- No to idziemy Ir! Ku chwale ojczyzny!
- Za wolność narodu!
Roześmiani weszli do łazienki, gdzie ich humor od razu uległ pogorszeniu.
- Cholera, śmierdzi gorzej niż wcześniej - stwierdził Polak, marszcząc nos. - Przypomina mi to trochę dom mojego kumpla, w którym...
- Jeśli zapach był równie cudowny, co ten tutaj, to może darujmy sobie opisy, co? - przerwał mu w pół słowa Conor.
- Tak. to raczej niezgorszy pomysł - powiedział Feliks lekko zieleniejąc na twarzy.
- Ej może trochę przyśpieszycie, co? Dobrze wiecie, że płacę od godziny, więc nie przeciągajcie waszej niechcianej obecności bardziej niż to konieczne.
- Zamknij się zrzędo. Ludzie się fatygują, żeby ci pomóc, wchodzą do czegoś śmierdzącego jak... - przerwał szukając adekwatnego porównania.
- Jak bezdomny, nawalony w trzy dupy menel, leżący pod twoim ulubionym spożywczakiem? - zasugerował Feliks.
Brytyjczycy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Zdarzało się - mruknął Polak wzruszając ramionami.
- Może po prostu wrócimy do pracy, a ty Felciu już więcej nie myśl, co? - powiedział Conor, udając, ze patrzy się na towarzysza z zatroskaniem.
- Byłbym wdzięczny - warknął Artur.
Został za to obrzucony niechętnym spojrzeniem dwóch par zielonych oczu.
- Zaraz mu przyłożę jak boga kocham - mruknął Irlandia, ale hydraulicy posłusznie wrócili do pracy.
Polak wsunął przepychaczkę do muszli i zaczął energicznie poruszać nią w górę i w dół. Praca wydała się Arturowi dosyć męcząca. I faktycznie już po chwili na czole Feliksa perlił się pot.
- Co on za cholerstwo wepchnął? Kurna takiego zatoru to jeszcze usuwać nie musiałem.
Po chwili dyszał już ciężko.
- Ja walę za nic się ruszać nie chce. Weź mnie zamień Ir, ja odpadam.
Conor posłusznie przejął przepychaczkę i ponowił pracę.
- Shit, nie przesadzasz. Jak to tam utknęło.
Przez chwilę pracował w ciszy, pod czujnym okiem Anglii, który wolał nie zostawiać tej dwójki bez nadzoru w swoim domu.
- Raźniej przebieraj tymi rękoma, bo potrącę wam za obijanie się - zagroził Anglia.
Irlandia rzucił mu urażone spojrzenie spod marchewkowej grzywki.
- Może zostawisz nas i dasz pracować w spokoju? - zapytał Conor tonem, którego nie można było zaliczyć do uprzejmych.
- I zostawię Polaka sam na sam z moją cenną kolekcją filiżanek? Nie ma mowy! Nie znasz tego kawału o sejfie, który próbują otworzyć Niemcy, Rosjanie i Polacy?
- Tak właściwie to po co ci filiżanki w toalecie? - zapytał zaciekawiony Feliks.
- Lubi się im przyglądać, rozkoszując się swoim dżentelmeństwem, gdy załatwia swoje nieprzystojne potrzeby - zarechotał Irlandia, błyskając złośliwie oczyma.
Anglia rzucił mu zniesmaczone spojrzenie, na co tamten pokazał mu język.
- Co za dzieciuch... - westchnął Artur.
- Powiedział ten co sobie zapycha kibel, bo jego dżentelmeńskie jestestwo nie myśli - odparował Conor.
Feliks wodził rozbawionym spojrzeniem od jednego do drugiego.
Anglia odetchnął i przyjął najspokojniejszy ton na jaki mógł się zdobyć.
- Odmawiam dalszego uczestnictwa w tej niezmierzającej do niczego kłótni, szczególnie, że mam do czynienia z klinicznym przypadkiem idioty.
- No wiesz co Artuś, ranisz moje delikatne serduszko. Sprawia ci to przyjemność, ty bezduszny sadysto?
Feliks nie wytrzymał i parsknął cicho. Anglia powstrzymał się od komentarza.
- Jednak nie ma to jak rodzina, co? - powiedział Polak szczerząc zęby. - Daj mi to Ir, bo się na śmierć zapracujesz.
Polak sięgał po przepychaczkę. Zdążył ją jednak poruszyć jedynie kilka razy, gdy nagle usłyszeli odgłosy podobny do tego, który rozlega się, przy wyciąganiu korek z wanny. Maź, która nie zdążyła wylać się z kibla podczas przepychania, nagle zawirowała i zniknęła w odpływie. Na twarz Feliks wstąpił szeroki uśmiech.
- No i po pracy, rodacy! Zmywamy się z tego upiornego przybytku Ir!
- Już, tylko rozliczę drogiego klienta.
Przez twarz Polaka na sekundę przemknął łobuzerski wyraz.
- To ja tu zostanę i szybko ogarnę czy wszystko działa.
Zanim Anglik zdążył zaprotestować został bezceremonialnie wypchnięty do salonu.
- Zobaczmy... Przyjechaliśmy o jakiejś 12:23, teraz jest 13:37. Zgodnie z regulaminem naszego zakładu każda zaczęta godzina to kolejna dopłata. Jest sobota, po 12. Cennik wskazuje na 100£. Skoro tak należą się dwie stówki.
Artur spojrzał na niego spode łba.
- Za zachowanie pracowników nie dałbym nawet połowy - mruknął ponuro, grzebiąc w kieszeni. - Ale na napiwek nie licz - powiedział obrzucając brata pogardliwym spojrzeniem.
- No wiesz co? Braciszkowi i staremu przyjacielowi odmówisz? Chyba to prawda co mówią ludzie - że nie masz serca.
Artur zacisnął usta w wąską kreskę i zignorował uwagę Irlandczyka. Po chwili wyciągnął dłoń z dwoma banknotami. Z oszałamiającym uśmiechem Conor porwał należność z jego ręki, po czym chełpliwie dał odprowadzić się do drzwi.
Spotkali tam Feliksa, czekającego na towarzysza z zamyśloną miną.
- O już jesteście? Co to za zawiedziona mina Ir?
- Artuś za dużo czasu spędza ze Szkocją i skąpi po opłacie.
Anglia bez słowa wskazał im drzwi, ale Irlandia nie mógł powstrzymać się, od wykorzystania ostatniej okazji, by dopiec bratu.
- Nie musisz dawać nam swoich ciasteczek w podzięce. - rzucił Conor, szczerząc zęby.
Polak popatrzył na niego z pytaniem w oczach.
- Kiedyś dał je Szkocji dziękując za jakieś tam sprawy. A wiadomo, ten dusigrosz zje wszystko, co jest za darmo. Biedak nie opuszczał toalety przez cały dzień. - wyjaśnił rudzielec, gdy Artur obrzucił go piorunującym spojrzeniem.
Feliks zachichotał.
- Nie możecie sobie już łaskawie pójść moi drodzy? Dżentelmeni nie powinni wypraszać gości, ale dla was jestem gotowy uczynić wyjątek.
Polak zrobił urażoną minę. Co jak co, ale jego się od tak nie wyprasza! Po chwili jednak wyraz twarzy zmienił się na złośliwy.
- No to będziemy się chyba zbierać, co Ir? Chodź, przygotuję jakieś dobre schabowe - powiedział szczerząc się do Artura, podczas gdy jego oczy błyszczały złośliwie.
- A wcześniej może skosztujemy trochę tego wyśmienitego, doskonale kwaskowatego żurku? - zapytał tłumiąc śmiech Conor.
- Pewnie. A na deser zjemy trochę pączków z konfiturą truskawkową, Pamiętasz jakie były pyszne? A potem...
- Fuck you - wycedził przez zaciśnięte zęby Artur i trzasnął drzwiami tuż przed nosem ubabranych od stóp do głów w jego potrawie hydraulików.
Miał jeszcze szanse usłyszeć ich złośliwy rechot, gdy na wzajem przedrzeźniali Anglika.
- God damn it! Niech ich jasna cholera trafi!
Nie wiedział, że powtórzy to jeszcze wielokrotnie, gdy przypomni sobie o cennej kolekcji filiżanek. Dopiero wtedy zda sobie sprawę, że nie pilnował Polaka dostatecznie uważnie.
Related content
Comments: 23

PepeBezFetory [2017-01-31 13:09:25 +0000 UTC]

Znawca literatury ze mnie taki jak  baletnica- czyli żaden. Nie mniej przeczytałam i podobało mi się nawet. Mam jednak parę uwag będących bardziej wynikiem mojego czepialstwa jak faktycznych wad tekstu. 

U Anglika zdanie "Jak the fuck ten żabojad to robi?!" brzmiało mi jakoś nienaturalnie. Może to wynika z bezpośredniego przełożenia polskiej konstrukcji zdania z wtrąceniem w języku angielskim. Anglik nie powie "How the fuck this frog eater do this?!" prędzej powie "How in bloody hell this frog eater do this?" ewentualnie, jeśli bardzo chcesz użyć słowa "fuck" to "How this fucking frog eater do this?!". Ogólnie to jest więcej wulgaryzmów w angielskim jak "fuck" ale rozumiem użycie go analogicznie do polskiej "kurwy".
Druga sprawa to wyszukiwanie "hydraulik Londyn". Londyn to 1 572 km2 tak ze trzy Warszawy. Szukając usługi w tym mieście wpisujesz nazwę dzielnicy a nie sam Londyn . Bo możesz znaleźć hydraulika po drugiej stronie miasta, którego sam dojazd to grubo ponad godzina. Inna sprawa, że pewnie by zlecenia nie przyjął bo mu się dojazd ie zwróci. Błąd jest niewielki i przeciętny człowiek nie zwróciłby nawet uwagi, ale jako ktoś kto w Londynie przez jakiś czas mieszkał to kuje trochę w oczy. 

Podoba mi się, że Irlandia też się pojawił jako hydraulik. Irlandia a Wielka Brytania to przepaść pod każdym względem, więc Irish pragnący funtów jest zrozumiały. Podoba mnie się też skąpy Szkot (jak mówi stare, szkockie przysłowie "the best whisky is the one which was bought for you" )

Co zaś do stawki to nie tak drogo . Londyn sam w sobie jest drogi, to miasto gdzie kubek pokrojonych owoców ze sklepu (nie targu!) kosztuje 25 zł. Kwestia przyzwyczajenia . Jak przyjechałam do Polski to miałam fazę "bosz jak tu tanio" tak więc tego

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-01-31 20:44:49 +0000 UTC]

Oł noł, ktoś odkopał ten stary tekst, co do którego miałam skrytą nadzieję, że nie zostanie nigdy więcej ponownie znaleziony. Wow, cały czas się pamięta jak się go tworzyło... Omal się przy tym dzieciaka kilkuletniego nie zabiło...

I masz rację w swoim czepialstwie, bo oba elementy niezbyt są dopracowane i czytelnik ma pełne prawo się przy nich zatrzymać i poskarżyć. Cóż, nad zdaniem Arthura pokombinuję trochę, może skorzystam z którejś z Twoich rad... Zaś co do Londynu, to wybacz bardzo, ale jestem leniwym człowiekiem i nie chce mi się tutaj zmieniać. Jestem niestety trochę niedouczona, więc o tym nie pomyślałam nawet, a teraz poprawek wprowadzać nie mam za grosz ochoty i siły. Więc zostanie jak jest w swej błędnej formie, mam nadzieję, że masz rację co do tego, że przeciętny człowiek nie zwróciłby na to nawet uwagi ^^

Pomysł na Irlandię to głównie kwestia kabaretu czy dwóch o hydraulikach, jakie widziałam. Po tym jak się uśmiałam po prostu musiałam wstawić Ira. Bardzo się raduje moje małoletnie, pisarskie serduszko, iż przypadli Ci oni do gustu ^^

No nie byłam, więc patrzę z polskiego (cebulowego) punktu widzenia i jednak trochę to drogie wtedy jest... Ale fakt, kiedy jest się Anglikiem może to być tanie... No jednak 1000zł to trochę pieniędzy jest dla takiego małego (cebulaczanego) polaczka jak ja ^^

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-01 15:24:49 +0000 UTC]

Mam talent do odkopywania staroci takich co to luzie mieli nadzieję, że nigdy nie zostaną odkopane. Komedia to raczej nie Twoja bajka ale czytało mi się to dobrze a o to chyba chodzi .

Co do Londynu to sama miałabym problem gdzie Arturowy dom umieścić. Najwięcej sensu miałby Square Mile bo to Londyn właściwy a nie jedna z 32 gmin i Square Mile lub City of London rządzi się swoimi własnymi prawami. Jest to jednak bardziej dzielnica biznesowa jak mieszkalna (chociaż kilka tysięcy ludzi tam mieszka, mało kogo zwyczajnie na to stać). Z drugiej strony pasowałoby również City of Westminster, to zaraz obok, nadal centrum. Tutaj znajduje się Buckingham Palace, wieża z Big Benem, Baker Street, Oxford Street, Piccadilly Circus, Hyde Park- ogólnie to co z Londynem kojaży się najbardziej. Trzecia opcja to ewentualnie gmina Royal Borough of Kensington and Chelsea ale tutaj to już konkretna dzielnica- Notting Hill. Dzielnica jedna z bogatszych w mieście. To tylko takie moje osobiste przemyślenia, może ci się kiedyś do czegoś przydadzą

Co zaś do cebuli to cebula jest wszędzie. Przykład brytyjskiej cebuli na urlopie: youtu.be/HKijUh_LQWs?t=122 . Cebulaki są wszędzie . sama trochę cebulowałam na tych owocach bo kupowałam je pod koniec dnia jak były już na wyprzedaży za jedyne 0.99 £! Albo kupowanie produktów z polskiej pułki bo taniej <3 . Jak się zarabia w funtach to nagle 1000 zł staje się jak 100 zł. Nadal dużo ale bez przesady.

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-01 15:57:59 +0000 UTC]

Zabolało w koje serduszko klasowego śmieszka ;;
Ale tak serio to zdałam sobie z tego sprawę już jakiś czas temu, niestety. A szkoda, bo lubię komedię. No cóż, to pozostanę biednym sucharem z słabym poczuciem humorem ;'D

O Geez, jak ja się na tym mieście nie znam, aż się w główce kręci od mnogości nazw. Nope, zostawiam Londyn w cholerę. Od teraz tykamy się tylko Warszawy i Rzymu, żadnych więcej Londynów, bo potem głupoty się plecie, jak się człowiek nie zna ;'D

Ale i tak najlepsze te nasze - polskie! Wow, waluta taka fajna, bogacze tak bardzi *-*

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-01 16:34:18 +0000 UTC]

Wybacz ;;
Człowiek-suchar to też zaszczytny tytuł c:!

To było bardzo uproszczone XD. Ale nie martw się, nikt się nie zna na Londynie, nawet Londyńczyki z dziada pradziada :"D. To miasto jest zwyczajnie za duże (chyba największe w Europie, zaraz po Moskwie i Istambule). Dlatego każdy jego mieszkaniec ma rewir po którym się porusza. Dla mnie to było np. od Grahame Park Way w Barnet przez kolejno Camden, Westminster, City, Kensington and Chelsea, Lamberth na Croydon skończywszy. Aka "prosto jak w mordę strzelił i na pewno pan trafi". Jak będziesz to osobiście radzę trzymać się zachodniego brzegu Tamizy, East End od zawsze było szemrane....ok przestaję już bo chyba niechcący zrobiłam ci sieczkę z mózgu . Wybacz ;.;! Koniec końców, nie jest źle ale błąd widzę XD.

Krajowa cebula to jednak inna jest trochę, fakt. Co zaś do waluty to zauważyłam, że commoner tam to ricz bicz tutaj XD. wow wow Martensy takie drogie wow wow i ciuchy z pottera, orygynalki wow wow soł macz kasz wow

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-01 20:21:37 +0000 UTC]

No nie wiem, nie wiem. Przez dwa tygodnie byłam Sucharem i raczej mi wystarczy do końca życia ;;

No, czuję się trochę pocieszona. I wybaczam, chociaż czuję się dzięki Tobie strasznie niedouczona w tej kwestii teraz. Zresztą słusznie swoją drogą, w życiu nie miałam powodu czy okazji się Londynem jakoś mocniej zainteresować ;;

Nikt nie przebije naszej szlachetnej cebuli! No trochę miałam okazję to już zobaczyć  nawet na podstawie doświadczenia z Włoch, chociaż oni trochę kryzys mają. U nas nabywa się średnio dwa razy taniej rzeczy wg. moich przeliczeń. Więc byle kelner całkiem nieźle się może w Polsce urządzić. A jak tam w Anglii taka różnica jest... Twoje zauważenie z pewnością jest słuszne ;;

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-03 17:45:44 +0000 UTC]

;-; chlip
Też byłam kiedyś człowiekiem-sucharem, so I know that feel, bro

Cóż, ja się pewnie nie znam tak na Rzymie, Paryżu czy nawet Warszawie   to uczucie kiedy prędzej widziałeś Pragę, Kopenhagę i Londyn jak stolicę własnego kraju...

W Anglii a właściwie w Wielkiej Brytanii tak na prawdę wszystko zależy od miasta LUB kraju. Ceny w Edynburgu różnią się od tych w Londynie a te w Londynie różnią się od pozostałych w Anglii. Jeśli przyjąć by przelicznik 1 zł = 1 GBP (bo zarobki w funtach i wydatki w funtach przy porównaniu zarobków w złotówkach i wydatków w złotówkach  ) to życie w Anglii jest tańsze. Jeśli jednak patrzeć na obecny kurs (niski, jak zawsze kiedy jestem w Polsce, dam sobie rękę uciąć, że jak będę lecieć do UK to funt znowu będzie pod 6 zł) to kasy masz pięć razy więcej. UK po Brexicie to też na chwilę obecną tylko przerzucanie się pomyjami między Theresą May a Nicolą Sturgeon. Po pierwszych dwóch przemówieniach dałam sobie spokój.

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-03 19:50:22 +0000 UTC]

Chciałabym być wtedy człowiekiem-sucharem... Ale niestety, dosłownie i literalnie byłam po prostu Sucharem. Każdy na mnie wołał Suchar. Chyba nawet nie znali mojego imienia, był tylko Suchar... Łączmy się w bólu sucharków ;;

Zawsze imponująca wiedza, pozazdrościć ^^

No i jak tu im nie zazdrościć i nie chcieć tam pojechać? U siebie mają taniej, za granicą to w ogóle ceny niskie jak cholera... Wow, wyobrażam sobie takich na Ukrainie, jak tam podobno i Polak ma tanio... Życie jest niesprawiedliwe ;;

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-03 20:08:41 +0000 UTC]

*pat pat* ciiii ;; na pewno nie było aż tak źle....kogo ja oszukuje, bycie sucharem zawsze jest na tak źle :<

Nah, jak nie masz nic przeciwko temu, że mają cię za śmiecia, ukradzionego roweru już nigdy nie zobaczysz i do dentysty to tylko w Polsce to faktycznie nie jest najgorzej. Aha i jeśli jakimś cudem uda ci się kupić dom to ziemia na której on stoi nie jest Twoja, jest królowej . Możesz sobie najwyżej łaskawie wydzierżawić ją na 99 lat ^^, ale dom jest Twój :"D...znaczy jeśli cię stać by go kupić.
Hah! Brytol na Ukrainie? Chciałabym to zobaczyć! Przecież oni by go tam oskubali z całej kasy, bo to to nie przyzwyczajone do tego jak wschód działa .

Wiesz, wszystko ma swoje plusy dodatnie i ujemne a Anglia nie jest aż takim el dorado jak wielu się wydaje.

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-04 19:28:21 +0000 UTC]

Jest, jest... Łączmy się w naszym bóli sucharowym ;;

Meh, za śmiecia to cię mają nie tak rzadko nawet we własnym kraju, so... Wow, wow, królowa taka bogata o.O
To by właściwie mogło być całkiem zabawne... Ten stopień uzależnienia od Hetalii gdy momentalnie widzisz Olgę próbującą wykiwać Arthura ;'D

No wiadomo, nie ma czegoś takiego, jak idealne kraje, ale jednak ciągle wydaje się być wśród tych lepszych ^^

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-04 23:20:34 +0000 UTC]

Co prawda to prawda, niestety.
Owszem, poza całą Wielką Brytanią do królowej należą również wszystkie łabędzie oraz wszystkie wieloryby, delfiny i jesiotry złapane na terytorium Zjednoczonego Królestwa ! Cóż...God save the Queen.
Ilość imion dla ukrainy w fandomie mnie powala ale fakt, to mogłoby być ciekawe, chociaż ona to bardziej taka naiwna, głupiutka blondynka jest. Nie wiem czy by kogokolwiek potrafiła wykiwać

Myślę też, że dużo zależy od człowieka. O ile ja łatwo zbrytyjczałam i czuję się w UK jak ryba w wodzie to np. mój brat już nie.

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-05 16:42:27 +0000 UTC]

Czyli łowienie jesiotrów nie za bardzo się tam opłaca?

Od jakiegoś czasu skłaniam się ku poglądom mojej przyjaciółki, która sądzi, iż Ukraina i Białoruś powinny zostać zamienione charakterami, tudzież w ogóle wykreowane na nowo. No bo ten sposób ukazania Ukrainy naprawdę kompletnie nie pasuje. No... Naiwna i głupiutka blondynka... Tak... Widzi się tę kozacką krew i wojowniczość jej ludu...?
A tak w bardziej już cwaniackiej odsłonie bez problemu ją widzę nabierającą Arthura ^^

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-05 17:22:18 +0000 UTC]

Niby tak, chyba, że go usmażysz to wtedy jest Twój bo monarcha nie może przyjmować żadnego jedzenia.

Nie zgodziłabym się z tym. Białoruś jako badass właśnie bardzo do niej pasuje, wszakże to ona była prawdziwą Litwą, pod jej bucikiem byli Żmudzini nawet jeśli oficjalnie było na odwrót. To właśnie o Białorusi było "Dziwneć to były losy tej naszej Korony
I naszej Litwy! wszak to jak małżonków dwoje! Bóg złączył, a czart dzieli, Bóg swoje, czart swoje! (…)Skoro dziś znowu Litwa łączy się z Koroną, Toć tym samym już wszystko zgodzono, zgładzono". To Białoruską kulturą się zachwycił książę Giedymin. Białoruś jako twarda laska właśnie lepiej wygląda jak takie rozmemłane nie wiadomo co.
Co zaś do ukrainy...cóż o ile uważam głupotę za adekwatną do wiedzy przeciętnego chachoła to zdecydowanie nie widzę jej w roli troskliwej i opiekuńczej. Jest to całkowitym zaprzeczeniem wszystkiego czego chachły się dopuściły. Nie chodzi mi tutaj tylko o Wołyń. Wojowniczy to mogli byś Szkoci, oni są zwyczajnie brutalni.
Ja ukrainę widzę bardziej jako bezczelną, wyrachowaną sucz. Może niezbyt inteligentną ale mającą w sobie coś co wzbudza politowanie

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-05 20:37:26 +0000 UTC]

Warto pamiętać. Jak zbierze mi się na handlowanie jesiotrami to tylko smażonymi!

Znaczy o ile mamy się jako tako trzymać pierwowzoru to najprędzej bym zamieniła je charakterami, ale oczywiście to nie jest perfekcyjne rozwiązanie, bo jak wiemy Hetalia od rzeczywistości dosyć odbiega, szczególnie w kwestii charakterów tych mniej popularnych państw. Na Białorusi, przyznaję się bez bicia, nie znam się ni w ząb, więc uwierzę na słowo i kłócić się nie będę.
Moja wychowana w dosyć anty-ukraińskim poglądzie część serduszka zdecydowanie się z Tobą zgadza. Tia, pół rodziny z Wołynia uciekało... Znowu, ekspertką od tego państwa nie jestem, więc wolę darować sobie wypowiedź. Tym bardziej, że ostatnio mój kolega, wielki miłośnik Ukrainy mówi jak to Ukraińców się niesprawiedliwie ocenia i już w ogóle wszystko się potem człowiekowi miesza, bo czy ich tak oceniać można czy nie można... Już nie wiadomo co słusznie i co niesłusznie o tym narodzie myślę ;/

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-07 13:11:55 +0000 UTC]

albo złapane już usmażone w UK albo złapane gdzie indziej i wtedy to można i surowe i smażone . Britisz lodżik, nie pytaj. Tak samo nie pytaj o krany, gniazdka, okna i dlaczego kapelutek od czajnika jest w drugą stronę.

Co do charakterów to się zgadzam, część jest w punkt jeśli idzie o stereotypy jak głupi Amerykanin nie mający pojęcia o świecie poza jego krajem albo wiecznie śpiący Grek żyjący na totalnym chillu, ale niektóre *ekhrm*Polska*ekhem* to wołają o pomstę. Yay...nie tylko ja mam anty-ukraińskie serduszko ;-;! I know that feel bro... Co zaś do kolegi to zapewne chodziło mu o to, że oni nie zdają sobie sprawy z tego co się stalo lub nie widzą tego tak źle, bo u nich takich metod używało się zawsze i to normalne ._.
Brat jak ze Lwowa wrócił to opowiadał, że w sklepie koło muzeum były mundury. Przyglądał się jednemu z koleżanką by określić czego dokładniej był. Brat twierdził, że UPA i sprzedawca potwierdził po czym zapytał czy go chce. Brat odpowiedział, że jest Polakiem na co ten już zaczął mówić, że polskie mundury to w bocznych alejkach. Nie zaczaił, że to delikatnie mówiąc faux pas proponować mundur UPA Polakowi tylko myślał, że mu chodziło o Polski uniform. Tak jakby sobie nie zdawał sprawy co UPA zrobiło Polakom

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to PepeBezFetory [2017-02-08 20:33:22 +0000 UTC]

No i jeżdżenie inną stronę ulicy niż wszyscy inni ;;

I tak w większości najlepsze charaktery są kreowane przez fandom. Wow, piąteczka! A co mu w głowie siedzi, to ja wolę nie wiedzieć, ale przesiąkł już tam Ukrainą jak tam często jeździ i potem takie rzeczy mówi. Ale prawdą jest, że w istocie w tym co piszesz masz trochę racji. No cóż, zupełnie inne realia...

👍: 0 ⏩: 1

PepeBezFetory In reply to JuliannaFig [2017-02-09 17:38:35 +0000 UTC]

Niby tak...chociaż jakby się nad tym zastanowić to oni jeżdżą po dobrej stronie ulicy...mijają się prawą ręką, tak jak ludzkość zawsze się mijała bo większość świata jest praworęczna......Napoleon nas oszukał robiąc ruch w drugą stronę... ;-;

Tu się zgodzę, fandomowe charaktery bywają lepsze w przypadku Hetalii jak kanon c:
H5 anty-ukraińskich serduszek o/
Jak jeździ i fan to dziwny typ...to nie jest normalne .-.

👍: 0 ⏩: 0

Feliksiasta [2016-05-21 15:15:19 +0000 UTC]

Zacznijmy od początku. Przyjaciółka ZMUSIŁA mnie żebym to przeczytała. Jak się wkrótce potem okazało, czytałam nie na darmo, bo na prawdę mi się to podobało  
Nie wiem, co mi powiedziało po pierwszym zdaniu Twojego fanfiction, że będzie nudne, ale to coś chyba już zdechło   
Tak więc, bardzo mi się podobało

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to Feliksiasta [2016-05-21 18:01:56 +0000 UTC]

Wow po raz pierwszy chyba ktoś został zmuszony do przeczytania mojej pracy. No i się spodobało to już w ogóle takie... miłe

👍: 0 ⏩: 1

Feliksiasta In reply to JuliannaFig [2016-05-21 18:51:18 +0000 UTC]

Bo wiesz. BFF dostała pierdolca i kazała... A ja takie "może będzie fajne" i no kurde no powiedziała "A nie mówiłaaam?" XD

👍: 0 ⏩: 0

Love-Life2678 [2016-05-14 21:27:30 +0000 UTC]

Świetny FanFic Przyjaciółko ^^

👍: 0 ⏩: 1

JuliannaFig In reply to Love-Life2678 [2016-05-14 21:28:56 +0000 UTC]

Dziękuję koleżanko po piórze. Twój też niczego sobie

👍: 0 ⏩: 1

Love-Life2678 In reply to JuliannaFig [2016-05-15 07:32:02 +0000 UTC]

Och dziękuję.

👍: 0 ⏩: 0