Description
Za nami wieczór panieński od Noire. Dusiłam sie ze śmiechu jak malowałam tego jej bolca Vespera. Rysowałam w pośpiechu w sumie, eksperymontowałam z cellshadingiem. W ogóle jestem w szoku jak tej cukierni udało sie to zajebiscie wydrukować. Panieński był super, teraz czekam na ślub, gdzie przy ultra wysokiej Noire i Mazoku oraz moim Zizie będe wyglądała jak karłowaty grubas.
"Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty"