Description
Dane osobowe:Imię: Marquise
Nazwisko: Gonzalez
Pseudonim: Mamuśka
Pochodzenie: Venezuela
Wiek: 28 lat
Płeć: kobieta
Wzrost: 168 cm
Dane Techniczne:Umiejętności Nadprzyrodzone: brak ~
Ludzkie umiejętności:
CHEMICZKA - pomimo ładnej buzi mamusia wyróżnia się ponadprzeciętną znajomością chemii. Można wręcz powiedzieć, że jej umysł przetwarza świat ją otaczajcy na latające dookoła niej cząsteczki, związki i inne chemiczne szczęście. Co za tym idzie potrafi wyprodukować naprawdę wiele praktycznie z niczego.
BOKSER - po wielu latach treningów i wyrzeczeń naprawdę Ciężko nie zauważyć iż kobieta trenuje.
Wyposażenie: Dwie sztuki WALTHERa PPK, pociski zwykłe i takie zawierające przeróżne trucizny ~ głównie jad węży , torba pełna butelek i słoiczków z odczynnikami
Atuty:
Percepcja
Wytrzymałość
Meta zdolności
Dane opisowe:Charakter:
+ Gotowa do poświęceń || + Wyrozumiała || + Realistka
- Hazardzistka || - Myśli prawie tylko o sobie || - Łatwo nią manipulować
Gdyby ktoś chciał opisać Marquise w 2 słowach brzmiałyby one " kochająca matka" i zdecydowanie trafiłby w sam środek tej jakże złożonej kobiety. Pomimo "maski" jaką codziennie przybiera , kobieta nie umie ukryć faktu, że pewna mała istotka siedzi w jej sercu i nie daje się z niego wykopać. Oczywiście kobieta nieczęsto przyznaje się do posiadania dziecka. Jak łatwo można się domyślić nie jest to spowodowane wstydem tylko potrzebą bronienia jej. Po wielu latach spędzonych w mafii nauczyła się zbyt wiele o ludziach. Wszędzie węszy intrygi i spiski więc stara się być ostrożna. Można też powiedzieć, że mała Melanie, jej córcia, to taka jej .. pięta Achillesa~ gdy musi wybierać zawsze wybierze Mel i przez to dość łatwo wywrzeć na niej presję.
Z resztą po co owijać w bawełnę? Ma krew na rękach. Nie jest typową ładną buzią w towarzystwie. Czy ma problemy psychiczne? Nigdy nikt ich nie potwierdził ale zdecydowanie nierzadko ujawniają się jej zapędy sadystyczne. Fascynuje ją organizm człowieka. Ile może wycierpieć by przeżyć. Z resztą, kto się tego nie spodziewał?
Jako narkotykowy baron ma głowę na karku. Chłodno kalkuluje większość sytuacji i ciężko wyprowadzić ją z równowagi. Rzadko również ściąga swoją maskę chłodnej niedostępnej khe khem kobiety.
Gdzieś w głębi duszy potrzebuje przyjaciół. Jak każda kobieta potrzebuje się wygadać, czasami płakać. Nadal ma uczucia... chociaż większości wmawia że tak nie jest.
W głębi serca nadal marzy by cofnąć czas. Chciałaby nigdy nie poznać mężczyzny, który rozpoczął to wszystko. Chciałaby mieć swoje dzieciństwo, znaleźć męża i z nim wychowywać śliczną Melanie. Ale nie można mieć wszystkiego
Historia: "Chcesz posłuchać o tym co przeszłam? Jeżeli spodziewasz się czegoś wielce nadzwyczajnego to będę musiała Cię zmartwić - odchrząknęła i skrzywiła się lekko- Moja historia jest jedną z wielu, wielu tragedii młodych kobiet, które musiały chronić nie jedno, a dwa życia. Pomijając pierdoły o moich narodzinach i dzieciństwie, które nawiasem mówiąc skończyło się bardzo wcześnie, zacznijmy od początku mojego upadku. W wieku 12 lat poszłam do pracy, nie ma się co dziwić, ktoś musi zarabiać na 6- osobową rodzinę. Zarabiałam marne grosze, ale chyba nikt się nie spodziewał, że masowo szyjąc ubrania można zarobić cokolwiek więcej niż marne kilka centów przez kilkanaście godzin pracy. Pracowałam tam.. 3 lat? O ile dobrze pamiętam. Było tak do momentu wypadku jaki wydarzył się w fabryce- oblałam swoje dłonie kwasem. Zostałam oczywiście wyrzucona, gdyż byłam niezdolna do dalszej pracy. Tego samego dnia dowiedziałam się, że ja i Chavier, będziemy spodziewać się dziecka. Dość wcześnie, nieprawdaż? ~ miałam wtedy 15 lat. - przełknęła nerwowo ślinę gdyż mówienie o tym nadal sprawiało jej ból- Potrzebowałam pracy, a wiedziałam, że moja rodzina prędzej mnie wyrzuci niż pomoże z kolejną "gębą do wykarmienia". Poszłam więc pewnej nocy do baru, w wiadomym celu, w końcu był to jeden z najszybszych sposobów na znalezienie pieniędzy. Los chciał, że spotkałam tam młodego mężczyznę, który zaproponował mi zarobek. Myślałam z początku, że był alfonsem - zaśmiała się na to wspomnienie- Czy dobrze wspominam tego człowieka? Gdy teraz o tym myślę.. szczerze go nienawidzę i wszystko bym oddała by nigdy go nie spotkać.. Ale wracając do historii. Poznał mnie ze swoim szefem. Ten przedstawił mi pracę jaką miałabym wykonywać- miałam zostać przemytnikiem narkotyków. Praca nie była zbyt trudna. Musiałam jedynie połknąć wystarczającą ilość małych torebeczek z myślą, że gdyby choć jedna pękła mi w brzuchu umarłabym. Gdyby nie pieniądze jakie mi zaoferowano prawdopodobnie bym jej nie przyjęła. Ale musiałam dokonać wyboru. Następnego dnia, po południu, leciałam już samolotem z brzuchem przepełnionym 75 torebeczkami . 75... tej liczby chyba nigdy nie zapomnę. - zawahała się na chwilę- doleciałam do USA, wraz z 5 innymi dziewczynami. Poszłyśmy do wyznaczonego hotelu, i jak można się domyśleć tam wydaliłyśmy wszystkie torebeczki... Oh tak, zginęła Veronica... to miał być jej ostatni lot. Zabili ją... a ja.. pod wpływem impulsu zabiłam ich, wszystkich 3 ochroniaży. Musiałam uciekać. Za zdobyte pieniądze, wynajęłam małą klitkę gdzieś na obrzeżach miasta. Oczywiście, że mi nie odpuścili. Mafia nigdy nie odpuszcza - zaczęła odwiązywać swoje ręce i pokazała blizny po poparzeniach- chyba spodobałam sie jednemu z nich bo nie zabił mnie.. chociaż musiałam ponieść karę . Oblał mi tylko dłonie kwasem i postawił prze "dowództwem".. i nie zgadniesz! Zatrudnili mnie - klasnęła w dłonie- powiedzieli że potrzebują kogoś takiego jak ja. Niewinnego z zewnątrz i dogłębnie zepsutego w środku~! Z upływem lat zyskałam ich zaufanie i zostałam szefem .. szefem mafii... OJCEM CHRZESTNYM. - uniosła brew- skąd pojawiła się chemia w moim życiu? Mówiąc szczerze.. mam wrażenie, że po raz pierwszy zainteresowałam się nimi po wypadku w fabryce. Może wyglądać jak woda.. a potrafi tak skrzywdzić - oczy jej się zaświeciły- a skoro zyskałam środki mogłam zacząć.. rozwijać się. Ale nie. Nie wydawałam jej na jakichś ... nauczycieli - prychnęła cicho- większość mojej wiedzy wynika z metody prób i błędów.. i może książek - dodała szybko- A ich skuteczność sprawdzałam na tych co podpadli moim ludziom - wzruszyła ramionami i poprawiła włosy- tak, wtedy też zaczęłam trenować boks - zaśmiała się- Bali się mnie.. a ja tak na prawdę bałam się ich. Oczywiście nie bałam się o siebie. Bałam się o moją małą Mel. Wyobrażasz to sobie ? Dojrzewać w takim towarzystwie? Z taką matką? - nagle wstała- po co ja tak przeciągam to zakończenie, przecież tak łatwo się domyślić - Ktoś mnie wsypał.
Dane Dodatkowe: Podejście:
Ciepłe klimaty
Gorącą czekoladę
Kwasy ~
Kuchnię latynoską
Wszystko co ostre i może zranić
Książek
Zwierząt
Ciemnych ubrań
Dziecinnego zachowania
Orientacja: Hetero
Związek: ~ forever alone~`
Znaki Szczególne: Często eksponowane, mocno umięśnione ciało. Wiecznie zakryte dłonie i część przedramion.
Ciekawostki:
Jej córcia nosi imię swojej prababki
______
Tak, oczekujcie zmian. Head będzie nowy.. no i poprawię opis... ale coś czuję, że znowu dodałabym wszystko po miesiącu więc daję o tak <3