HOME | DD

Necrocop — Back to the game
Published: 2010-06-24 01:29:51 +0000 UTC; Views: 263; Favourites: 2; Downloads: 3
Redirect to original
Description Chyba bardziej ułożonego życia nie można było mieć. Jolanta miała wszystko co można było mieć w tym okresie: kochających rodziców, zadowalające warunki finansowe, dobre wyniki z egzaminów maturalnych i ułożonego chłopaka. Chciała studiować anglistykęna Uniwersytecie Jagielońskim. Któregoś dnia gdy z teczką dokumentów zmierzała do budynku komisji rekrutacyjnej potrącił ją
samochód. Jolanta niewiele pamięta z tego dnia. Najlepiej w pamięci zachowały się ból, hałas, niebo, sufit w karetce i sylwetki pochylących się nad nią ludzi. Krótko po wypadku stało się jasne że wszystko zostało stracone. Sprawę wyjaśnił jej jeden z lekarzy,niemłody już łysy facet. Suchym, wyzutym z emocji tonem wyjaśnił jej że nastąpiło przerwanie rdzenia kręgowym w odcinku piersiowym i że nie ma żadnych szans na powrót do normalnego życia. Jolanta jakby wtedy mogła to odwróciła by się i szlochała w poduszkę lecz ze zrozumiałych względów nie mogła. Próbowała przekonać lekarza żeby zrobił cokolwiek by skrócił jej cierpienia. Mówiła że jej organy mogły by
uratować komuś życie i że w ogóle nie można tak żyć lecz on zbywał jej argumenty bredniami o obowiązujących przepisach i świętości życia.
To miało miejsce półtora roku temu i od tego czasu niewiele się zmieniło w jej "życiu". Zmieniały się pory dnia, roku, posiłki, programy w telewizji i pielęgniarze. Czasami ktoś ją odwiedzał. Najczęściej była to rodzina czasami znajomi. Przez jakiś czas przychodził też jej chłopak ale z czasem odwiedzał ją coraz rzadziej za to coraz częściej patrzył na zegarek. Nie musiała wynajmować prywatnego detektywa by domyśleć się że znalazł sobie inną. Pewnie nadal by wiodła życie roślinki przerzucanej z jednej strony na drugą gdyby nie pewne zdarzenie. Któregoś dnia hospicjum w którym wegetowała odwiedził pewien starszy facet. Kiedy znalazł się w jej sali przedstawił się jako:
- Doktor Lucjan Woliński. Chciałbym pani tylko powiedzieć że szukamy kandydatów do eksperymentalnego zabiegu który może lecz nie musi przywrócić sprawność osobom w pani stanie. Czy byłaby pani chętna?
- Oczywiście - odpowiedziała bez namysłu.
- Jest pani pewna?
- Oczywiście że tak. Co mam do stracenia?
- No dobrze, skierujemy panią na badania a potem na podstawie wyników zapoznamy się ze specyfikacją pani przypadku. Następnie przygotujemy plan zabiegu. To do zobaczenia muszę pogadać z kierownictwem hospicjum.
  Wyszedł.

Owe badania kończyły się na tomografii komputerowej. Wyniki zostały zestawione ze zdjęciami zrobionymi po wypadku. Doktor siedział nad tym ze dwa miesiące budując komponenty mające tworzyć sztuczny most pomiędzy mózgiem a resztą ciała. Trzy tygodnie później potrzebne instrumenty, komponenty i plan zabiegu były już przygotowane. Pozostało tylko poinformować pacjentkę. Woliński wziął ze sobą niezbędne papiery i wyruszył do hospicjum. Jolanta jak to zwykle w tych przypadkach bywa leżała przykuta do łóżka podłączona do urządzeń podtrzymujących życie.
- Dzień dobry panno Jolanto.
- Dzień dobry panie doktorze.
- Mam dla pani dobrą wiadomość. Wszystkie przygotowania do zabiegu zostały zakończone. Pozostaje tylko powiadomić pani rodzinę i przetransportować panią do kliniki.
- Miło mi to słyszeć.
- Właśnie chciałbym wyjaśnić kilka drobiazgów związanych z zabiegiem.
Woliński sięgnął do teczki i wyciągnął rysunek przedstawiający ludzki układ nerwowy podobny tym zwykle zamieszczanym w podręcznikach do biologi. Zawierał jednak zawierał kilka elementów niewątpliwie nie wchodzących normalnie w jego skład. Doktor wyjął długopis i objaśniał wskazując poszczególne elementy na rysunku:
- Ludzki system nerwowy jest jak sieć kabli przez które przechodzą informacje w formie elektrycznych impulsów. Rdzeń kręgowy jest kablem głównym, kiedy zostanie przerwany impulsy nie wychodzą poza wyrwę. W pani przypadku granica jest tu- mówił wskazując długopisem na szyję- celem zabiegu jest ponowne połączenie pani mózgu zresztą ciała. Umieścimy w pani mózgu specjalne urządzenie które wzmocni i nieco przekalibruje wysyłane przez niego sygnały. Zaś w miejscu wyrwy a także w okolicach łopatek i kości ogonowej specjalne odbiorniki tych sygnałów co teoretycznie powinno przywrócić pani sprawność.
- A co jeśli się nie uda?
- Jak już mówiłem na początku jest to zabieg eksperymentalny więc rzeczywiste jego konsekwencje trudno jest przewidzieć. Teoretycznie zakładam że w najlepszym wypadku nic w pani egzystencji się nie zmieni, w najgorszym zaś jeszcze bardziej się pani upodobni do rośliny.
- Co by nie było wchodzę w to.
- Doskonale. Idę zadzwonić do pani rodziny. Na pewno przyda się pani jej wsparcie.
Następnego dnia specjalna  karetka zabrała Jolantę do kliniki dr Wolińskiego gdzie miała zostać poddana zabiegowi. Na miejscu czekała już rodzina. Matka Jolanty  była cała roztrzęsiona, Jolanta i jej ojciec robili wszystko co mogli by ją uspokoić. W godzinach popołudniowych pacjentka została przewieziona na salę operacyjną gdzie podano jej niezbędne środki znieczulające. Skomplikowany zabieg polegający na otwarciu kręgosłupa i wszczepieniu implantów w odpowiednie miejsca trwał około dziesięciu godzin i zakończył się o północy. Jak tylko kierujący operacją dr Woliński opuścił salę operacyjną dopadła go matka pacjentki:
- Operacja się udało? Czy wszystko z nią dobrze...
- Pacjentka przeżyła operację ale czy zabieg się udał to czas pokażę. Pewnym sukcesem będzie to że organizm pani córki nie odrzuci wszczepów.
- Ale czy będzie chodzić?
- To kwestia najbliższych dni lub tygodni- cierpliwie tłumaczył doktor.
- Oby się udało.


Jolanta nadal była przykuta do łóżka lecz do innego. Łóżko to stało pionowo i obracało się. Było to konieczne z tego względu że choć jej rdzeń kręgowy został pokryty specjalnie ukształtowaną  tytanową okrywą to nawet najmniejszy nacisk na niego nie wchodził w grę. Woliński cały czas odwiedzał swoją pacjentkę. Jolanta czuła się dobrze i nic nie wskazywało na to że jej organizm odrzucił wszczepy. W połowie drugiego tygodnia jak co dzień Woliński pytał Jolantę o samopoczucie:
- Dzień dobry. Jak się pani dzisiaj czuje?
- Dziwnie.
- To znaczy?
- Czuje coś jakby mrowienie na całym ciele.
-To oznacza że zaczyna pani odzyskiwać czucie. Mój proces działa.
- Czy może mi pan pan powiedzieć czy odzyskam sprawność?
- Teoretycznie zakładając powinna pani odzyskać przynajmniej częściową sprawność. Jest to jednak kwestia tygodni może miesięcy. Jak tylko pani kręgosłup będzie w stanie znieść jakiekolwiek obciążenia zajmiemy się kwestią pani rehabilitacji.
Po upływie około półtora miesiąca od operacji Jolanta już mogła siąść na wózek inwalidzki bez obawy o swój kręgosłup. Doktor zabrał ją wtedy do przepastnej sali gimnastycznej. Znajdowały się tam wszystkie potrzebne instrumenty- drabinki, materace, balkoniki i wszelkiego rodzaju przyrządy do ćwiczeń.
- Tu będziesz wracać do normalności.Twoją rehabilitacją zajmie się pani Julka. Wiesz szlag mnie trafia kiedy widzę że elementem rehabilitacji jest wkładanie klocków do odpowiedniej  dziurki. To trochę tak jakbyś była totalnie zniedołężniała. W związku z tym przygotowałem coś specjalnego ale zobaczysz to gdy będziesz w stanie się w miarę poruszać.
Pani Julka okazała się szczupłą blondynką o miłym wyrazie twarzy. Codziennie zabierała Jolę do sali gdzie poddawała ją niezbędnym ćwiczeniom. Na samym początku zginanie i prostowanie kończyn potem ćwiczenia na przyrządach bloczkowych i na końcu niewielki dawki ćwiczeń wzmacniających poszczególne partię mięśni. Jola nigdy nie miała sprawności i kondycji wyczynowego sportowca ale też nigdy się w tej kwestii nie zaniedbywała. Jednak przez dłuższy okres niesprawności zwiotczała do tego stopnia że po pierwszej sesji czuła się jakby przeniosła na swych barkach blok do budowy piramidy. Kiedy już potrafiła w miarę poruszać kończynami zaczęła naukę chodzenia. Z początku posuwała się powoli z balkonikiem potem już przerzuciła się na kulę. Miała też na tyle wyćwiczone dłonie by pokracznie posługiwać się nożem i widelcem. Sesje odbywały się dwa razy dziennie przed obiadem i po poobiedniej ciszy zazwyczaj nic nie zakłócało ich przebiegu, tym razem jednak dr Woliński odwiedził swoją podopieczną:
- Witam panią Jolantę i panią Julkę też. Jak przebiega rehabilitacja?
- Dobrze Jola robi postępy. Już niedługo powinna osiągnąć normalny poziom sprawności.
- Czy nie sprawiłoby pani kłopotu jakbym zabrał teraz Jole? Chciałbym jej coś pokazać.
- Oczywiście że nie.
Jolanta zabrała swoje rzeczy, przebrała się i poszła za doktorem.
- Lubisz muzykę?-zapytał.
- Tak uwielbiam kult pidżamę i SDM.
- A potrafiłaś na czymś grać?
- Eee tam, tyle co na flecie w podstawówce.
- To może chciałabyś się nauczyć grać na czymś innym?
Zaprowadził ją do sali której ściany były obite materiałem. Kiedy Jolanta dotknęła jednej ze ścian zorientowała się że pod materiałem znajduje się warstwa wytłaczanek po jajkach. Na środku stał jakiś niekształtny obiekt pokryty płachtą materiału.
- Niespodzianka- doktor ściągnął płachtę. Pod nią ukryte były perkusja i gitara basowa.
- Podoba ci się? Specjalnie dobrałem te instrumenty. Bas na zwiększenie zręczności dłoni, perkusja zaś na zwiększenie siły i koordynacji.
- Eee.. to miło z pana strony. Nie spodziewałam się tego. Fajnie będzie się nauczyć czegoś nowego po okresie zastoju.
- Jutro zapoznasz się z człowiekiem który da ci podstawy grania. Przyjdź jutro po ciszy poobiedniej.Tak w ogóle zbliża się pora obiadu, życzę smacznego... i miłego dnia- pożegnał się i odszedł.
- No nie, ten facet jest niesamowity- myślała człapiąc powoli do stołówki - chyba musi mieć autorytet bo w tym hermetycznym środowisku zbyt często się nie trafiają
Zjadła obiad i udała się do swojej sali na ciszę., Następnego dnia po ciszy poobiedniej stawiła się w sali z instrumentami. Jej nauczyciel dotarł 10 minut później. Nie przypominał Nerda ani jakiegoś wykręconego dziwaka - 1,70 cm wzrostu, szczupła budowa ciała, włosy blond postawione na jeża, czarne bojówki, koszula i adidasy. Przedstawił się jako Damian.
Na samym początku uczył ją prostych rytmów i chwytów potem szły coraz trudniejsze sekwencję. Dla Jolanty z początku problemem była synchronizacja gry na werblu i hi-hacie ze stopą oraz jednoczesne
przyciskanie strun przy mostku i na gryfie gitary. Jednak po dwóch miesiącach metodycznych ćwiczeń problem ten przestał istnieć. Po następnych dwóch kule przestały być już potrzebne. W ramach postępów w grze Jolancie coraz bardziej zaczęły się te klocki podobać:
- A może doczepić się do jakiegoś zespołu- myślała.
Zapytała o to Damiana, ten powiedział że da się to załatwić i w miarę szybko zaangażował ją jako perkusistkę do zespołu blues rockowego.Zanim Jolanta została permanentnie wypisana ze szpitala odwiedził ją doktor Woliński:
- No Jolanto  nie wiem czy bardziej raduje mnie widok ciebie chodzącej o własnych siłach czy raczej sam fakt sukcesu tego pionierskiego zabiegu. Dzięki temu wielu ludzi w podobnym stanie odzyska sprawność.Chyba czas nadrobić stracony czas Co?.
- Słuszna uwaga- stwierdziła.
- Powodzenia na nowej drodze życia- Podszedł i uściskał ją na pożegnanie.
- Dzięki doktorze. Do widzenia.
Jola zabrała swoje rzeczy i poszła na dworzec. Wsiadła w najbliższy pociąg do Krakowa. Kiedy tam dotarła wsiadła w autobus normalnie podwożący studentów pod główny budynek UJ-otu. Po wyjściu z autobusu skierowała się ku frontowi głównego budynku. Stanęła przed nim,  omiotła go wzrokiem i uśmiechnęła się:
- No to wracam z powrotem do gry...      
Related content
Comments: 0