HOME | DD

Necrocop — Zlecenie
Published: 2011-09-29 09:11:46 +0000 UTC; Views: 218; Favourites: 0; Downloads: 7
Redirect to original
Description Wojciechowski stwierdził, że miarka się przebrała. Wiele mógł znieść ale nie to, że kobieta jego życia wielokrotnie przyprawiała mu rogi. Uznał, że taka niecnota nie może więcej chodzić po ziemi. Dotarła do niego wieść, iż w pobliskim Sławnie funkcjonuje
zlokalizowany pod pierwszą bramą przestępczy syndykat. Nie był pewien czy będą w stanie mu "pomóc", jednak postanowił spróbować, gdyż innego namiaru nie miał, więc albo załatwi killera albo nie. Przebrał się w normalne codzienne ubrania, by nie wyglądać na dobrze
zarabiającego prawnika. Słomy z butów nie wytrząsnął, dlatego powinien zachowywać się naturalnie. W udawaniu zwykłego przeciętniaka posunął się tak daleko, że by dotrzeć na miejsce skorzystał z lokalnego PKS-u. Gdy dojechał do Sławna i uzyskał potrzebne informacje co do miejsca bezzwłocznie udał się na miejsce. Pod bramą sąsiadującą ze sklepem "U dziadka" zauważył grupę tępo patrzących czerwonotwarzych osobników:
- Kto jest tutaj szefem? - zapytał.
- Idź do Galona - powiedział jeden z nich ochrypłym głosem wskazując na rudego chudzielca.
- Czy rozmawiam może z Galonem? - zapytał.
Chudzielec spojrzał na niego tępo i przetarł oczy:
- A na wino masz? - zapytał przepitym głosem.
- Co?
- On nie jest stąd. Nie wie o co chodzi - szepnął ktoś z otoczenia Galona.
- Aha - zreflektował się - słuchaj i ucz się. Zapamiętaj, że jabol otworzy każdą gębę.
   Masz sprawę do nas? Pierwsza zasada brzmi:    
  "Możesz ze mną gadać jak na wino masz". Zapamiętaj sobie, że nikt o suchym pysku nie
   będzie z tobą interesów ubijał. To masz w końcu na to wino?
- Znajdzie się - Wojciechowski pogrzebał w kieszeni.
- To dawaj. Stefan! Wal po wino.
Wielki menel w dresie zaszedł do Dziada po wino. Po chwili wrócił z wiśnią i podał Galonowi. Ten odbił butlę i przechylił. Po spożyciu:
- No, teraz możemy przejść do interesów. Jaka jest sprawa?
- Problem personalny. Trzeba skreślić kogoś z listy.
- W porządku. Znam jednego człowieka. Zawsze wykonuje zlecenia i ma ceny w miarę
  dostosowane do jakości usług.
- To dobrze, gdyż trzeba skreślić moją żonę.
- No to stary będziesz musiał zapłacić więcej. To dobry fachowiec ale ma dziwny uraz do
  spraw matrymonialnych. Facet życzy sobie za to 30 patyków zaliczki i drugie tyle po
  wykonanie roboty. Mi zaś jako pośrednikowi wino przed i wino po.
Wojciechowski wygrzebał jeszcze na jedną wiśnię. Stefan po minucie wrócił, jednak wysupłał jeszcze kubek do którego rozlał wino.
- Dla kogo to?
- Dla ciebie.
- Ale...
- Żadnych ale. Druga zasada brzmi " Nie pijesz bełta, toś fałszywy".
Stojąc przed ewidentną koniecznością posłusznie wziął kubek i przechylił. Poczuł jak siarczany trunek wgryza się w jego burżuazyjne gardło nie przywykłe do
innych win niż węgierskich. Jakoś przełknął. Na szczęście nie stracił twarzy, co miał  by miejsce gdyby go cofnęło. Umówił się na następne spotkanie z galonem
i pożegnał się. Obiecał sobie, że kupi Galonowi całą zgrzewkę wiśni, byle tylko nie musiał tego więcej powtarzać.
Related content
Comments: 0