HOME | DD

Description
Today, for me, is a very sad day. I had to put down my 13 year old cat, she had cancer. I did not know what to do with myself, so I decided to draw something. Here's what I drew.

I hope someone will like it.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani wybaczcie jeśli coś poplątałam ale dziś myślenie mam wyłączone. Musiałam dziś uśpić moją ukochaną 13 letnia kotkę, chorowała na raka. Stoczyliśmy bój z chorobą ale niestety przegraliśmy. Decyzja o uśpieniu była nagła choć w głębi duszy wiedziałam że to nastąpi. Miałam do wyboru skazać ją na zastrzyki przeciwbólowe i antybiotyki, które w końcu i tak trzeba odstawić, a choroby nie powstrzymają lub dać jej odejść. Guz już przedarł się przez skórę, wywołał infekcję więc dla mnie zastrzyki były bezsensowne skoro ma otwarta ranę na brzuchu, która i tak się nie zasklepi. Byłam z nią do końca aż jej maleńkie serduszko przestało bić. Na razie nie jestem w stanie patrzeć na jej zdjęcia bez wybuchu płaczu, ale jak dojdę do siebie narysuję ją bo na to zasługuje. Znalazłam ją jako małe, ledwo żywe (z głodu i choroby) kocie, gdyby nie choroba dożyła by leciwego wieku.

Description
Today, for me, is a very sad day. I had to put down my 13 year old cat, she had cancer. I did not know what to do with myself, so I decided to draw something. Here's what I drew.

I hope someone will like it.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani wybaczcie jeśli coś poplątałam ale dziś myślenie mam wyłączone. Musiałam dziś uśpić moją ukochaną 13 letnia kotkę, chorowała na raka. Stoczyliśmy bój z chorobą ale niestety przegraliśmy. Decyzja o uśpieniu była nagła choć w głębi duszy wiedziałam że to nastąpi. Miałam do wyboru skazać ją na zastrzyki przeciwbólowe i antybiotyki, które w końcu i tak trzeba odstawić, a choroby nie powstrzymają lub dać jej odejść. Guz już przedarł się przez skórę, wywołał infekcję więc dla mnie zastrzyki były bezsensowne skoro ma otwarta ranę na brzuchu, która i tak się nie zasklepi. Byłam z nią do końca aż jej maleńkie serduszko przestało bić. Na razie nie jestem w stanie patrzeć na jej zdjęcia bez wybuchu płaczu, ale jak dojdę do siebie narysuję ją bo na to zasługuje. Znalazłam ją jako małe, ledwo żywe (z głodu i choroby) kocie, gdyby nie choroba dożyła by leciwego wieku.